środa, 16 lipca 2014

Rozdział V

Nagle Reth odskoczył ode mnie jak rażony gromem. Patrzyliśmy na siebie nie mogąc złapać oddechu. To było wow. Nie spodziewałam się, że mnie pocałuje, ale kiedy już to zrobił, mogłabym go całować do końca świata i dłużej. Jego miękkie usta. Na mojej twarzy zaczął rozkwitać głupi uśmiech.
Reth odwrócił wzrok i zasłonił oczy dłonią.
- To nie powinno się stać – powiedział, a w następnej sekundzie już go nie było. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Jak…? – zdołałam jedynie wyksztusić. Zostawił mnie samą w bibliotece i to zaraz po pocałunku. Nie mogłam w to uwierzyć.
Co to znaczy, że to się nie powinno wydarzyć? To, po co on mnie tu, u diabła, trzymał? Nie potrafiłam tego zrozumieć. Bałam się, że znowu przez kilka dni go nie zobaczę.
Zaczęłam rozglądać się po regałach. Znalazłam tam książki o religiach, okultyzmie, czarnej magii, ale też powieści i różne inne. Zastanawiałam się, po co mu takie książki? Może, gdy mu się nudziło, po prostu czytał?
Jak to idiotycznie brzmiało. Jeździec Apokalipsy, który się nudzi. Chyba ten pocałunek za bardzo uderzył mi do głowy. Ale dlaczego on uciekł? Nie rozumiałam tego. Wiedziałam już, że nie mam, po co szukać żadnej książki, bo i tak nie będę w stanie się na niej skupić. Co do tego mogłam być pewna.
Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w przestrzeń. Cieszyłam się, że Reth zabrał mnie do biblioteki, ale usta cały czas mrowiły mnie od pocałunku. Co ten mężczyzna robił w mojej głowie? Poza tym cały czas zostawał temat zabójstw. Co miałam zrobić, żeby przestał? Chyba, że…. Nie. O Boże. Mój Boże. Nie.
Czy byłam w stanie oddać mu się, żeby nie zginęło więcej ludzi? Nie byłam pewna. Ci ludzie na pewno mieli rodziny, które miały nadzieję na ich powrót. Mimo, że nikt jeszcze nie wrócił z fortec Jeźdźców. Nie chciałam, żeby ktoś musiał ginąć tylko przez to, że nie chciałam oddać się jednemu z nich.
Mimo pocałunku, bałam się mu oddać. Wiedziałam, że jest brutalny i to mogło się skończyć fatalnie. Poza tym cały czas byłam dziewicą. Nie wiem, czemu, ale wstydziłam się tego przed nim.
Jednak moja największa obawa była przed tym, że mogłam zajść w ciążę. I co miałabym zrobić z dzieckiem Retha? Chciałby go? A może to po to mnie tu sprowadził.
Mój umysł tworzył coraz to nowe scenariusze. Musiałam się wreszcie dowiedzieć, po co mnie tu sprowadził. Chyba nie zamierzał trzymać mnie do końca życia? Oczywiście mojego, on pewnie jest nieśmiertelny. I co ja miałam z tym wszystkim zrobić.
Chciałam wrócić do pokoju, ale nie wiedziałam, którędy mam iść. Wolałam nie kręcić się po zamku bez Retha. Bałam się mężczyzn, którzy się tu kręcili. Nie mogłam jednak na zawsze siedzieć w bibliotece.
Ostrożnie otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Nie słyszałam żadnych kroków. Uznałam, że nikogo nie ma. Wyszłam z biblioteki i skręciłam w lewo.  Byłam pewna, że to stąd przyszliśmy. Powoli szłam korytarzem, mijając wiele drzwi. Ciekawe jak bardzo wkurzyłby się Reth, gdybym zajrzała do któregoś z tych pokoi. Pewnie bardzo.
Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki. Przyspieszyłam i chciałam się schować do którejś z komnat. Zaczęłam sprawdzać drzwi. Pierwsze trzy były zamknięte. Cholera!
Spróbowałam szczęścia dalej. Jest! Drzwi były otwarte. Nie zastanawiając się długo weszłam do komnaty i zamknęłam za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że ktoś, kto za mną szedł, nie wejdzie tu.
Rozejrzałam się spokojnie po pomieszczeniu . Wyglądało jak jakiś salon. Kominek, kanapa, kilka foteli, krzesło pod ścianą. Ściany były obite ciemnym materiałem. Na kominku wisiały dwie skrzyżowane szable. Zobaczyłam też mały stolik. Podeszłam do wąskiego okna. Komnata znajdowała się z innej strony zamku niż mój pokój. Miałam z niej widok na drogę prowadzącą do twierdzy. Odetchnęłam głęboko i spoglądałam na krajobraz. Nie miałam jak się stąd wydostać. Po obydwu stronach drogi stali strażnicy.
Usłyszałam poruszanie klamką. Ktoś musiał próbować tu wejść. Ale kto? Szybko odeszłam od okna i stanęłam po przeciwnej stronie pomieszczenia. Miałam nadzieję, że ktokolwiek tu idzie, nie zauważy mnie. Wstrzymałam oddech i nasłuchiwałam.
Drzwi otworzyły się powoli i wszedł jakiś krępy mężczyzna ubrany w ciemny strój. Miał też na sobie czarny płaszcz. Jego przydługie, brązowe włosy zasłaniały twarz, przez co nie mogłam go zobaczyć.
- Wiem, że tu jesteś, dziewczyno. Nie chowaj się przede mną. Możemy się zabawić. Pan nic nie musi o tym wiedzieć – powiedział mężczyzna. Miałam nadzieję, że zamknie drzwi i sobie pójdzie.
Niestety nie zrobił tego. Wszedł do pomieszczenia i spojrzał dokładnie w moją stronę. Przestraszona wytrzeszczyłam na niego oczy. Miał paskudną bliznę sięgającą od lewej skroni aż do wargi. Uśmiechnął się obrzydliwie i zaczął powoli do mnie podchodzić.
Odsuwałam się od niego aż natrafiłam na ścianę. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam iść w innym kierunku, byle dalej od obleśnego mężczyzny. Byłam coraz bliżej okna. Może wyskoczenie z niego byłoby dobrym pomysłem? Zaczęłam poważnie rozważać tą opcję. Nie chciałam, żeby ten oblech mnie dotykał.
Obróciłam się, żeby sprawdzić moją odległość od okna, gdy silne ręce zacisnęły się na moich ramionach. Spojrzałam przerażona prosto w oczy mężczyzny. Nie wiedziałam, czy krzyk cokolwiek mi da, ale nie miałam innych pomysłów na ratunek. Może Reth mnie usłyszy?
Zaczęłam wrzeszczeć. Mężczyzna uderzył mnie z całej siły w twarz. Zachwiałam się i przewróciłam. Z nosa pociekła mi krew. Szybko poderwałam się na nogi i próbowałam pobiec do drzwi. Zboczeniec znowu mnie złapał i rzucił mną o kanapę. Poczułam ból w boku. Na pewno sobie coś stłukłam. Próbowałam wstać, ale mężczyzna przycisnął mnie do ziemi. Byłam pod nim uwięziona. Jego ręka zaczęłam sunąć w kierunku moich spodni.
- Nie! Proszę, nie! Zostaw mnie! – zaczęłam krzyczeć z zamkniętymi oczami. Ohydna ręka przycisnęła się do moich ust. Nie mogłam już nic powiedzieć. W duchu modliłam się, żeby to jak najszybciej się skończyło.
-Nie krzycz suko. Będzie nam razem bardzo dobrze. Gwarantuję ci to – powiedział z obrzydliwym uśmieszkiem na twarzy. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Chciałam go kopnąć w krocze, ale moja noga była uwięziona pod nim. Nie miałam jak się ruszyć.

Drzwi otworzyły się z hukiem i uderzyły o ścianę. Z twarzy mężczyzny zszedł zadowolony uśmieszek. W jego oczach widziałam przerażenie. Już wiedziałam, kto przeszedł.
Reth zerwał ze mnie mężczyznę i rzucił nim o ścianę. Ten odbił się od niej i upadł na podłogę. Jeździec delikatnie pomógł mi wstać i stanął przede mną, osłaniając mnie swoim ciałem. Mężczyzna, który próbował mnie zgwałcić powoli wstał z podłogi.
- Przepraszam, mój Panie. Proszę. To już się więcej nie powtórzy. Ona sama chciała. Nie każ mnie. Proszę – jąkał się zboczeniec. Nie odzywałam się. Stałam jak sparaliżowana widząc strach tego mężczyzny. Sama trochę bałam się Retha. A co, jeżeli uwierzy mu, że sama chciałam?
Nie! To niemożliwe. Dowodem na to jest krew na mojej twarzy. Przypomniałam sobie też o kłującym bólu w boku. Przycisnęłam tam rękę i skrzywiłam się. Miałam nadzieję, że nie połamał mi żeber.
- Sama chciała?! – ryknął Reth. – Mam rozumieć, że obrażenia na jej ciele same się tam znalazły?! Balthazarze, złamałeś mój rozkaz i poniesiesz karę!
W tym samym momencie Reth cisnął w Balthazara jakimś promieniem, który wyglądał trochę jak kula światła i mężczyzna rozpadł się na naszych oczach. Po prostu wyparował.
Stałam tak z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc złapać oddechu. Reth był bezapelacyjnie straszny i mógł mnie zabić jednym skinieniem.
Wystraszyłam się, kiedy odwrócił się w moją stronę. Odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów, a na skórze poczułam dreszcze. Spojrzałam w spokojne oczy Jeźdźca i grunt jakby osuwał mi się spod nóg. Opadłam na niego i wtuliłam się w jego tors. Po chwili już nic nie czułam. Wiem, że to była sprawka Retha. Po prostu uśpił mnie jednym spojrzeniem.
Obudziłam się w swoim pokoju. W komnacie panował półmrok. Wyjrzałam przez okno. No tak. Słońce dopiero zaczęło wstawać. Rozejrzałam się po pokoju. Reth siedział w fotelu przyglądając się płomieniom w kominku. Przez chwile podziwiałam jego profil. Zauważyłam też, że jego tors jest nagi.
Głośno wciągnęłam powietrze. Jeździec usłyszał to i odwrócił głowę w moją stronę. Wyraz jego twarzy był ponury. Wstał powoli i podszedł do mnie. Bałam się chociażby pisnąć. Spuściłam wzrok i przyjrzałam się jego mięśniom brzucha. Miał idealnie wyrzeźbiony kaloryfer, przez co zaparło mi dech w piersi. I ja go nie chciałam?
- Jak się czujesz? – zapytał miękko. Przypomniało mi się o moim poobijanym boku i przyłożyłam tam rękę. Nic nie bolało. Zdziwiłam się i podniosłam koszulkę, w którą ktoś, zapewne Reth, mnie ubrał. Nie  było ani śladu stłuczenia. Zdziwiona zmarszczyłam brwi. Jak to możliwe?
- Jak? – spytałam, patrząc na Retha zdezorientowana. Nic nie mogłam wyczytać z jego beznamiętnej twarzy. On pozbył się moich siniaków? Ale jak? Chyba nie był cudotwórcą.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – powiedział trochę bardziej poirytowanym głosem. Co ja takiego zrobiłam, żeby tak szybko się denerwował?  Cały czas chodzi mu o pocałunek? Zastanawiając się nad tym to kolejny temat, na który musimy porozmawiać.
- Przepraszam – wyjąkałam – czuję się dobrze. I dziękuję, że mnie uratowałeś.
- Gdybyś nie wychodziła z biblioteki nie musiałbym cię ratować – powiedział. O to chodziło z tym jego gniewem? Przecież to on mnie tam zostawił!
- A co miałam zrobić?! Chciałam wrócić do pokoju, a ty uciekłeś więc nie mogłam cię poprosić o zaprowadzenie do niego! – nie bałam się Jeźdźca i byłam z tego powodu zadowolona, ale po pokazie, jaki dał w tamtej komnacie wolałam go zbyt bardzo nie denerwować.
- To akurat moja wina i przepraszam, ale nie powinnaś się stamtąd ruszać – w jego głosie słychać było groźbę. Żadnej skruchy za to, że zostawił mnie samą gdzieś w zamku.
- Nie powinieneś mnie tam zostawiać! – krzyknęłam. – Pocałowałeś mnie, a potem uciekłeś!
Reth usiadł obok mnie na łóżku, a ja się od niego odsunęłam. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Mimo to chwycił mnie za ramiona i przyciągnął bliżej siebie, żeby mógł mi spojrzeć w twarz. Znalazł się tak blisko mnie, że bałam się, że znowu mnie pocałuje.
- Masz całkowitą rację. Nie powinienem cię całować ani zostawiać samą na pastwę kogoś takiego jak Balthazar. Jednak stało się i teraz musimy ponieść tego konsekwencje. Jeżeli wyjdziesz z tej komnaty jesteś zdana tylko na siebie. Nie możesz liczyć na to, że zawsze się zjawię. Nie jestem twoim ochroniarzem – powiedział z ponurą miną patrząc prosto w moje oczy.
- Więc może zabierz mnie z powrotem do domu i rozwiąże się twój problem. Ja się nie pisałam na to, żebyś mnie tu zabierał. Poza tym chcę się dowiedzieć, po co tu, do cholery, jestem – wyrzuciłam z siebie jednym tchem. Miałam nadzieję, że odpowie mi chociaż na to, po co tu jestem.
- Nie możesz opuszczać murów tego zamku, więc nie licz na to, że zabiorę cię z powrotem tam, skąd cię porwałem. A co do twojego pytania. Poznasz na nie odpowiedz w swoim czasie – powiedział beznamiętnie. Jak to nie mogę opuszczać murów tego zamku?! O co mu znowu chodzi?!
- Dlaczego po prostu mi nie powiesz?! – domagałam się. Musiałam to wiedzieć. Na pewno nie po to, żeby „był” ze mną. To nie wchodziło w grę. W każdym razie po jego reakcji na pocałunek. – Chociaż powiedz mi dlaczego nie mogę opuszczać murów zamku? Co takiego może mi się stać? Od lat radzę sobie sama i jak dotąd żyję.
- Przez pocałunek – powiedział prawie niesłyszalnie.
- Jak to przez pocałunek? O co chodzi? – musiałam mieć bardzo zdezorientowaną minę. Co ma do tego wszystkiego pocałunek. Chyba zwariuję z tym mężczyzną.
- Pocałunek zostawił na tobie piętno. Każdy, kto chce mnie zniszczyć, może je zobaczyć. Nie mówię oczywiście o tobie podobnych. Jeżeli stąd odejdziesz, będziesz jak neon. Wszyscy będą wiedzieć, że należysz do mnie.
- Jak to należę do ciebie?! Do nikogo nie należę! Chcę, żebyś mnie stąd wypuścił i zostawił w spokoju! – krzyknęłam i zaczęłam uderzać w jego twardy tors pięściami. Nie panowałam nad sobą. Musiałam się jakoś wyżyć.
Uderzałam w jego tors tak długo, aż Reth nie złapał mnie za nadgarstki i nie przycisnął ciężarem swojego ciała do łóżka. Nie mogłam złapać oddechu. Jego naga skóra rozpalała mnie. Czułam dreszcze na całym ciele i nie mogłam z tym nic zrobić.
- Puść mnie – wyszeptałam bez przekonania. Tak naprawdę pragnęłam, żeby został ze mną na dłużej, ale nie mogłam mu się do tego przyznać.
- Dziewczyno, nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki. Pamiętaj, co stało się z Balthazarem. Chyba nie chcesz, żebym również ciebie unicestwił? – w jego głosie ewidentnie słychać było groźbę. Wzdrygnęłam się na te słowa.
- Nie boję się ciebie – powiedziałam, zadziwiając samą siebie. Mimo tego, co stało się tamtemu mężczyźnie wcale nie zaczęłam bać się Retha. Byłam prawie pewna, że nie zrobiłby mi krzywdy.
Jego oczy zamigotały delikatnie. Zmienił się też wyraz twarzy. Z groźnej na bardziej zdeterminowaną. Nie powinnam mówić mu tego wszystkiego, ale nie mogłam się powstrzymać. Jeżeli nie chce mnie stąd wypuścić, równie dobrze może zabić.
- Diano, nie przeciągaj struny. Może cię nie zabiję, ale uwierz mi, że są rzeczy gorsze od śmierci. Nie chciałbym ci grozić, ale w inny sposób nic do ciebie nie dociera – powiedział już spokojnie. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cię pragnę. Nie wiesz, jak chcę znaleźć się w tobie. Ale mimo to nie robię nic, co mogłoby do tego doprowadzić. Nie zmuszaj mnie, żebym pokazywał ci, gdzie twoje miejsce.
Zaparło mi dech w piersiach. On mnie pragnie? Nie chciałam tego. Bałam się, że zrobi mi krzywdę. Jednak z drugiej strony nie mogłam zaprzeczać, że coś mnie do niego ciągnie. Dlatego odważyłam się mu to wszystko powiedzieć. Chciałam go zdenerwować, żeby mnie wziął. O czym ja w ogóle myślę. Nie jestem taka.
- Nie zabijaj więcej ludzi – wyszeptałam.
- Wiesz, że muszę. Jeżeli tego nie zrobię, odbije się to na tobie. Chyba tego nie chcesz. Już co o tym mówiłem. Poza tym muszę zabijać jedną osobę podczas każdej pełni. To nie podlega dyskusji – odpowiedział bezbarwnie.
- Nie chcę, żeby ktokolwiek ginął przeze mnie. Musi być jakiś inny sposób. I żebyś przestał zabijać w ogóle – nie byłam pewna tego, co mówię, ale musiałam spróbować. Nic innego mi nie zostało.
 - Nie chcesz? Więc zgadzasz się dobrowolnie przyjść do mojego łóżka? – zaśmiał się ponuro. – Nie, Diano. Nie wiesz, co to dla ciebie znaczy. Nie będziemy o tym rozmawiać. A teraz śpij.
- Nie chcę spać – powiedziałam naburmuszona. Chcę się dowiedzieć, czy jest jakiś sposób – zaoponowałam. Naprawdę nie chciało mi się spać. Poza tym dotyk jego ciała działał na mnie pobudzająco. W jego oczach zobaczyłam gniew.

- Nie ma sposobu. Już nigdy nie będziesz o to pytać. Śpij, dziewczyno – zamknął mi powieki dłońmi i zasnęłam.


*************************************************************************
 Było 20 komentarzy, więc proszę, nowy rozdział ;) Mam nadzieję, że wam się podoba. Pod tym też dacie radę 20 koemtarzy? a może mnie zaskoczycie? ;)

Dzięki za miłe opinie i miło czyta się, że mam więcej fanów niż 1 ;) całkiem fajne uczucie :)

Przeczytałam kilka wersji, jak mogłoby się to opowiadanie zakończyć. Ciekawe komu uda się trafić ;) A może was zaskoczę i będzie inaczej? ;D

Pozdrawiam S. xx 

21 komentarzy:

  1. Jeeeeeejuuuu *O*
    BISTY <3
    Uwielbiam Cię, no! :D
    Liczę, że nadal będziesz mnie inspirować :3
    Kocham tego bloga cooraz bardziej ;D
    Czekam na next :3
    ~Kasia<3
    albo:
    - @zegarynka00

    OdpowiedzUsuń
  2. no kurde myslalam, ze bedzie pomiedzy nimi cos wiecej. xd haha nie no zartuje, jest idealnie. jest barrdzo tajemniczo, co doprowadza mnie czasem do szalu ale o to wlasnie w tym chodzi. <3 uwielbiam to i czekam na nastepny rozdzial. <3 :)
    @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, kolejny rozdział i nadal mało wiemy.
    Po co Reth ją porwał?
    Co sie dzieje z jej ojcem?
    Itp itd.
    Rozdział świetny, bardzo miło sięczyta, masz przyjemny styl pisania.
    Czekam na następny rozdział i życzę weny x
    @AniolyCiemnosci

    OdpowiedzUsuń
  4. Super *.*
    Właśnie przeczytałam a już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    Świetne pisz dalej masz wielki talent xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Reth ty debilu znowu tak ciągniesz te swoje sekreciki ugh... Ale to w sumie jest w nim fajne.
    Moja wersja wygląda tak:
    (w sumie to mam 2)
    1)
    Reth do jakiegoś określonego czasu musi się ożenić o inaczej coś tam się stanie...
    2)
    Reth ma coś związanego z jej rodziną a jej grozi wielkie niebezpieczeństwo ze strony innych jeźdźców

    No i to moje wersje ^^^^^^^

    To idiotyczne a za równe wspaniałe jaka Dina jest nieporadna w tej sytuacji to wlasnie przez to blok jest ciekawy i tajemniczy. Jestem ciekawa jak cholera co będzie dalej i czy któraś z nich wersji będzie tam pasować jckxjzkjzj nie mogę się doczekać następnego rozdziału. A ten jak zwykle jeżeli oceniamy od 1-10 to ilość tu przyznana punktów to 110000

    Jesteś świetna x

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. Już nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. buaahahahhah ....ucięłaś w takim momencie, to aż niezdrowe.
    [mam na myśli poczatek, gdzie pocałunek pozostał jedynie pocałunkiem a dziewczyna pozostała sama w bibliotece] Facet ma gadane, czesto mówi, z ejej pragnie i nic poza tym się tu nie stało oprócz pocałunku, mam nadzieję, ze sprawa zacznie się wyjasniac, bo coś słabo to się rozwija xD
    może główna bohaterka poszpera wreszcie w tej bibliotece i sama znajdzie odpowiedzi, nie mogę uwierzyć, ze nie wykorzystała tej okazji by się czegoś dowiedzieć... xD
    No to czekam na newsy

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest cudowne *____* LUDZIE KOMENTOWAĆ BO CHCE NEXT'A !!!! /@stylesuhrr

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, aż się przyjemnie czyta :P . Nie mogę doczekać się kolejnego...

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział - jak zawsze. Jestem kiepska w pisaniu komentarzy, ale twoje opowiadanie jest strasznie ciekawe, więc staram się :P @PrincessIz13

    OdpowiedzUsuń
  11. O gosh! Cuuuudowne! Reth niewyobrażalnie mnie zafascynował.
    No i mnie też możesz dopisać do listy fanów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Omomomo *..* dawaj nastepng! Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Post tak jak to u ciebie w nawyku jest wspaniały boże na powitanie pocałunek i ucieczka hahhah szybka akcja co do wersji to mam taką że ona jak będzie w tej bibliotece to znajdzie coś typu "historia jeźdźców" lub książkę która jest prywatna Retha ale ona o tym nie będzie wiedziała czy coś potem go będzie się bała zapytać o coś z tej książki ale w końcu to zrobi przy czym większość pytań zniknie bo pojawiają się odpowiedzi
    Pozdrawiam cię skarbie pamietaj że jesteś świetna i masz wieeeelki talent i trzymam kciuki że ci się coś uda osiągnąć z pisaniem bo na prawdę masz to coś z niecierpliwością czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny post

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg jSgjzso świetny rozdział jak zawszę i czekam na następny rozdział ☺

    OdpowiedzUsuń
  16. Jednocześnie cię kocham i nienawidzę bo jak możesz przerywać w takim momencie czekam na następny rozdział i pobawię się w wróżkę i przewiduję że JAK ZWYKLE będzie świetny hahaha nie no ten wlaśnie taki jest

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurde przeczytałam rozdział już dużo wcześniej ale wtedy nie miałam czasu skomentować i dopiero teraz to robię. To opowiadanie jest naprawdę dobre, mega wciągajace. Rozdział jest cudny, nie mogę się doczekać rozwoju akcji! Błagam dodawaj rozdziały częściej, raz na tydzień czy coś :D Naprawdę opowiadanie wciąga i ciężko się czeka na kolejny rozdział...
    @AliRose1D

    OdpowiedzUsuń
  18. Uxurxitfitfdttcoyvitdrgpuoy < słowo opisujące ten post

    OdpowiedzUsuń
  19. Woo hoo 20! Rozdział świetny ale z Retha idiota zepsuł coś tak romantycznego

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej kochana, strasznie długo Cię tu nie ma. Wszystko ok? Tęsknię, mam nadzieję, że niebawem coś się tu pojawi, nawet krótka notka z info co u Ciebie.
    Buziaki, kochana

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam to!
    Reth mnie zaczyna denerwować bo tak bardzo chcę, żeby wszystko jej powiedział. :( ale jest idealnie więc niecierpliwie czekam na następny rozdział :) <3

    OdpowiedzUsuń